Post by deepblueW takim razie jakie inne, w miarę bezpieczne, lekarstwo na ospę(oprócz
soli)? Błękit metylenowy?
Nie jestem ekspertem w dziedzinie farmakologii ani w leczeniu ryb,
ale powtórzę to, co słyszałem w róznych miejscach wielokrotnie -
generalnie nie ma czegoś takiego jak całkowicie bezpieczne lekarstwo :).
Błękit się sprawdza, o ile "ospa" to Ichthyophthirius a nie Oodinium (a "na
oko" to dość podobne, choć zapewne większość "osp" to to pierwsze, czyli
kulorzęsek). Nie jest do końca bezpieczny, bo z tego co kojarzę potrafi np.
trwale uszkodzić cząsteczki hemoglobiny, więc m.in. upośledza oddychanie rybom
(a z pasożytem na skrzelach też nie jest im zbyt łatwo). Ale formalina to chyba
nikomu z bezpiecznym lekarstwem się też nie kojarzy :)
Jedyne "lekarstwo" na 100% bezpieczne pod względem chemicznym to metoda
codziennych przenosin ryb do innego zbiornika, tyle, że ryby mogą paść ze
stresu ;)
Poczytaj FAQ w temacie ospy, warto (np. post Tonida o walce z pasożytem na
froncie jelitowym). Według różnych źródeł "najlepszych sposóbów" jest
przynajmniej kilkanaście, ale generalnie jest ponoć najlepiej unikać zieleni, a
używać pozostałych specyfików z arsenału - błękit metylenowy, sól kuchenna,
formalina czy "ludzkie" środki "pierwotniakobójcze" - Metronidazol czy
Rivanol. Ja byłem zadowolony z tego ostatniego, jednak ma tendencję do dość
szybkiego rozkładu w akwarium - w porównaniu z błekitem to dość drogo
wychodzi....
A co do szkodliwości, to te "inne" poza zielenią (NA RAZIE?) nie mają
udowodnionych "talentów" zieleni malachitowej (no, z wyjątkiem trypaflawiny,
też niezłe "ziółko") a rybie i tak wszystko jedno, czy padnie od "kulorzęska",
czy zabije ją dawka lecznicza czegokolwiek...
Najważniejsza jest profilaktyka - "gdzieś kiedyć coś napisał" na temat poziomu
stężeń związków amoniaku, azotanów i azotynów w wodzie - cysta przetrwalnikowa
kulorzeska (wytwarzana najczęściej jak mu się "źle dzieje" - czyli np. w
trakcie leczenia) jest takim pierwotniakowym schronem wytrzymującym
bespośrednie trafienie 10KT zieleni malachitowej i czegokolwiek, może poza
wrzątkiem i mikrofalami a być może i lizolem. Ma zapasów na ok. 6 miesięcy
czekania na "sygnał" - i ponoć tym "sygnałem" może być wysoki poziom produktów
przemiany materii w wodzie - w zbiornikach naturalnych oznacza
zwykle "żywicieli podano", więc możemy mieć taką bombę zegarową z dodatkowym
zapalnikiem chemicznym non-stop w zbiorniku (bo np. z każdą porcją mrożonej
ochotki możemy tego sporo otrzymać, a cysty to naprawdę dobry projekt, i na ich
miejscu każdej zamrażarki to bym się tak panicznie nie bał...) - dodatkowo ryby
są w takich warunkach osłabione i łatwiej zapadają na cokolwiek, więc podmiany,
podmiany.....
A, i jak leczysz czymkolwiek, to lecz tak długo, żeby wytłóc naprawdę co się
da - najlepiej ze 3 tygodnie w temperaturze 26-30C, bo rybki sobie to
przekazują jak pałeczkę w sztafecie....
Ja właśnie potraktowałem zbiornik z kwarantanną tabletką rivanolu,
a jutro skoczę do sklepu po błękit (na wszelki wypadek), a sól mam też pod
ręką - najlepszy jest atak z zaskoczenia ;)
Pewnie zgadniesz, co się "wykluło" w poczekalni...
Pozdrowionka,
Tomek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl