Pewnie że mogę, a kto mi zabroni:-)).Akwarium było
klejone z szyby 12mm ze wzmocnieniami.Wystrój się
zmieniał, w zależności od tego jakie akurat ryby
tam pływały, ale zmiany były niewielkie, jako że zbiornik
ten służył prawie zawsze jako lokum dla dużych pielęgnic
z Ameryki Środkowej rzadziej południowej.Na dnie
zawsze leżała dość gruba warstwa zwykłego rzecznego
baaaardzo dokładnie wypłukanego piasku (a co, niech sobie kopią jak
lubią:-)).Na resztę wystroju składały się
głównie kamienie i korzenie, niekiedy też lignity.Rośliny
to raczej miały tam marne szanse, ale czasem przy
niektórych gatunkach udało się przeżyć jakimś anubiasom
czy mikrozoriom posadzonym na korzeniach.Z roślin
to na stałe rosły w tym zbiorniku tylko rośliny pływające.
Poza oczywiście pozytywnym ich wpływem na cały ten
ekosystemik:-), korzenie niektórych z nich wyglądały
bardzo efektownie,dawały rybom poczucie bezpieczeństwa, no i niektóre
gatunki uzupełniały sobie
nimi dietę.Akwarium grzane było dwoma grzałkami
"skalar" (tymi zatapialnymi, w których temperaturę
ustawia się przy wtyczce) o mocy 300Wat każda, ale
temperatura w pomieszczeniu w którym stało akwarium
była zawsze dość wysoka, więc grzałki raczej rzadko
się włączały.Grzałki zabezpieczone były rurami PCV
(takimi zwykłymi kanalizacyjnymi o średnicy 50mm)
z nawierconymi otworami w ściankach i ustawionymi
pionowo.Do takiej rury wkładałem grzałkę oraz wężyk
od pompki napowietrzającej zakończony kamieniem,
który umieszczałem pod grzałką.Bąbelków puszczałem
ile "fabryka dała" i w zasadzie ta sprawa była już
rozwiązana (nie licząc tego, że raz na jakichś czas trzeba
było wymienić kamień napowietrzający).Poza tym
w zbiorniku na dwóch przeciwległych bocznych
ścianach wisiały dwa filtry (stara konstrukcja
pod tytułem Fluval4), ale traktowałem je raczej jako
pompy cyrkulacyjne niż jako filtry, bo nawet kwestię
filtracji mechanicznej załatwiałem głównie przy pomocy
rury i wiadra przy okazji podmian wody.Do filtracji
biologicznej służyły dwa filtry, specjalnie na tę okoliczność sklejone.Każdy
z nich dostawiony był do
zewnętrznej bocznej ściany zbiornika i miał wymiary
dna 30x70cm i 60 cm wysokości.Filtr taki podzielony
był (w pionie oczywiście:-)) na pięć komór filtracyjnych,
które wypełnione były gąbką .Do pierwszej komory
woda doprowadzona była na zasadzie naczyń połączonych, dla bezpieczeństwa za
pośrednictwem
trzech niezależnych rur, których końce znajdujące się
w akwarium zabezpieczone były (przed zassaniem czegoś
nieporządanego) odpowiednio przygotowanymi kawałkami gąbki.Z ostatniej
komory każdego z tych
filtrów woda wypompowywana była przy pomocy
pompki o wydajności 600l/godz każda.Z tych pompek
woda skierowana była do rurki biegnącej nad akwarium
wzdłuż całego zbiornika.Rurka była nawiercona, i przez
te otworki woda wypływała na zewnątrz.Pod rurką
(między rurką a'la deszczownią a powierzchnią wody)
zamontowałem na całą długość zbiornika głównego
szklany pojemnik, szerokości około 20cm o ażurowym
dnie.W tym pojemniku umieściłem płaty gąbki o grubości
5cm, a na nich posadziłem mech jawajski.Z czasem
mech rozrósł się bardzo mocno, tak że pojemnika
prawie wcale nie było widać, i nawet niegłupio to
wyglądało.Oczywiście woda z filtrów zewnętrznych
płynęła do wspomnianej rurki, a dopiero z rurki przez
mech i gąbkę do akwarium.No i w zasadzie to by było
na tyle:-).A co do festae, to niestety nie mogę Ci pomóc,
bo nawet nie wiem czy je widziałem:-).To znaczy kiedyś
pokazano mi ryby, które niby miały być właśnie nimi,
ale miałem poważne wątpliwości czy tak jest w istocie,
co prawda pewności mieć mie mogę,bo swoje podejrzenia opierałem tylko na
podstawie zdjęć festae, które wcześniej widziałem:-)
Pozdrawiam
Andrzej