Emi
21 lat temu
Niespełna tydzień temu zakupiłam 5 borek klinowych, z których jedna padła
zaraz w tym samym dniu jeszcze przed wrzuceniem jej do akwarium, a druga
wczoraj.
Charakterystycznym objawem tej co wczoraj zakończyła swój żywot jest jakiś
nalot na pyszczku coś jakby
bąbelek nieregularny albo kłaczek waty, albo jeszcze jak brak dolnej
"wargi". Poza tym w ostatnich chwilacj swojego życia cały czas miała otwarty
pyszczek jakby miała problemy z oddychaniem. Jeszcze u jednej rybki
zaobserwowałam coś takiego na pyszczku , tylko mniejsze i nie ma objawów
"kłapania" paszczą.
paszczą", no i chciałabym ją uratować jak się da. W akwarium pływają jeszcze
dwa glonojady, no i dwie pozostałe razbory (mniejsze) jak na razie nie
wykazują tego typu objawów.
Poszperałam po internecie i objawowo najbardziej pasuje mi do tego
flexibakterioza, biorąc pod uwagę, że to to
coś na pyszczkach wygląda czasem jak biała watka, no i rybki mogły być
zastresowane transportem.
Czy da się jeszcze uratować rybkę jak juz ma obawy na pyszczku? Jeśli tak to
jak ją leczyć nie mając dodatkowego zbiornika, żeby nie uszkodzić przy tym
roślin?
Czy akryflawiną, trypaflawiną, chloromocetyną, czy jeszcze może czymś innym.
Znalazłam informacje, że doradzają leczyć Imequylem, ale to lek trudno
dostępny, dla większych zwierzątek no i nie wiem czy to prawda, że taki
skuteczny.
Pomóżcie !
Emi
zaraz w tym samym dniu jeszcze przed wrzuceniem jej do akwarium, a druga
wczoraj.
Charakterystycznym objawem tej co wczoraj zakończyła swój żywot jest jakiś
nalot na pyszczku coś jakby
bąbelek nieregularny albo kłaczek waty, albo jeszcze jak brak dolnej
"wargi". Poza tym w ostatnich chwilacj swojego życia cały czas miała otwarty
pyszczek jakby miała problemy z oddychaniem. Jeszcze u jednej rybki
zaobserwowałam coś takiego na pyszczku , tylko mniejsze i nie ma objawów
"kłapania" paszczą.
paszczą", no i chciałabym ją uratować jak się da. W akwarium pływają jeszcze
dwa glonojady, no i dwie pozostałe razbory (mniejsze) jak na razie nie
wykazują tego typu objawów.
Poszperałam po internecie i objawowo najbardziej pasuje mi do tego
flexibakterioza, biorąc pod uwagę, że to to
coś na pyszczkach wygląda czasem jak biała watka, no i rybki mogły być
zastresowane transportem.
Czy da się jeszcze uratować rybkę jak juz ma obawy na pyszczku? Jeśli tak to
jak ją leczyć nie mając dodatkowego zbiornika, żeby nie uszkodzić przy tym
roślin?
Czy akryflawiną, trypaflawiną, chloromocetyną, czy jeszcze może czymś innym.
Znalazłam informacje, że doradzają leczyć Imequylem, ale to lek trudno
dostępny, dla większych zwierzątek no i nie wiem czy to prawda, że taki
skuteczny.
Pomóżcie !
Emi